Okres jesienno – zimowy zbliża się nieubłaganie, a z naszej praktyki wiemy, że dla wielu osób to trudny czas, jeśli chodzi o mobilizację żywieniowo-treningową. Często aura zachęca bardziej do spędzenia wieczoru przed tv niż gotowania na kolejny dzień i wysiłku fizycznego.
Dlatego dzisiaj przychodzimy dla Was z motywacją z cyklu „no excuses”. Być może nie wiecie – ale od kilku lat wspieramy dietetycznie osoby po amputacjach w ramach projektu organizowanego przez Fundację Poland Business Run.
Na zdjęciu możecie zobaczyć Pana Marcina – beneficjenta z pierwszego turnusu w 2020r., którego do tej pory prowadzi Kama z naszego zespołu.
Oto kilka słów od Kamili o tej współpracy:
43-letni Pan Marcin to prawdziwy tytan pracy. Od kiedy w 2019 r. został poddany amputacji lewej nogi w wyniku zakażenia – nie poddaje się i pracuje nad powrotem do pełni sił i maksymalnej sprawności. Podczas naszego pierwszego spotkania w 2020 roku z trudem poruszał się o kulach i był osobą, która wcześniej nie przywiązywała większej wagi do sposobu odżywiania ani aktywności fizycznej. Jednak amputacja stała się doświadczeniem, które przewartościowało u Pana Marcina podejście do życia.
Nie poddał się – rozpoczął współpracę z rehabilitantami, dietetykiem, zaczął trenować na lokalnej siłowni – a warto dodać, że pochodzi z małej miejscowości pod Poznaniem, gdzie widok osoby po amputacji niejednokrotnie przyciąga spojrzenia innych. Jak to mówi Pan Marcin „Słyszę, jak patrzą”.
Po 2 latach ciężkiej pracy nad sobą Pan Marcin wraca z rehabilitacji piechotą w 15 minut (gdy początkowo zajmowało mu to godzinę), realizuje swój dzienny limit kroków w wysokości 6 tysięcy, kilka razy w tygodniu trenuje siłowo oraz wykonuje sesje cardio, a od czasu do czasu lubi wybrać się z żoną na pieszą wędrówkę w góry. „Przy okazji” schudł już ok. 40kg, nigdy na nic nie narzekając, choć we współpracy z osobami po amputacji dużo trudniej jest dobrać energetyczność diety, by uzyskiwać rezultaty długoterminowo.
Ostatnio miałam okazję spotkać się z Panem Marcinem w naszym krakowskim gabinecie – kto był, ten wie, że gabinet jest na piętrze i trzeba pokonać trochę schodów, czego bez problemu dokonał Pan Marcin. A na konsultacji usłyszałam, że chciałby znaleźć trenera, który podjąłby się poprowadzenia Go.
Patrząc zaś na podesłane zdjęcia mam nieodparte wrażenie, że dieta zmieniająca rysy twarzy naprawdę istnieje i odejmuje kilka ładnych lat 😉
Zostawcie serduszko dla Pana Marcina, zachęćcie go do dalszej pracy i pomyślcie o Nim, gdy dopadnie Was jesienno-zimowa niemoc 🙂